Mało żółtych naczyń na polach
W poprzednim tygodniu objechałem prawie cały region, w którym pracuję i widziałem żółte naczynia zaledwie w kilku miejscach - mówi Andrzej Obst, doradca rolniczy specjalizujący się w ochronie roślin z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu. To dziwne, bo żółte naczynia są bardzo wygodne do sprawdzania, jakie szkodniki są na naszym polu i kiedy zostaje przekroczony próg ekonomicznej szkodliwości.
Żółte naczynia czasem dodawane są jako gratisy do środków ochrony roślin - w ten sposób producenci próbują nas zachęcić do wybrania preparatów z gratisem. Ale każdy z nas może żółte naczynia mieć za kilka złotych.
Wystarczy żółta miska ze sklepu - mówi dr Anna Tratwal, z Zakładu Prognozowania Agrofagów Instytutu Ochrony Roślin - Państwowy Instytut Badawczy w Poznaniu. - Im kolor miski bardziej jest zbliżony do kwiatów rzepaku - tym lepiej. Poniżej wrąbka należy zrobić kilka dziurek, chodzi o to, aby woda nie przelewała się górą, bo wraz z wodą wypłyną złapane w ,,pułapkę'' szkodniki.
Trzeba też pamiętać, że do wody należy wlać odrobinę środka zmiękczającego, na przykład płynu do naczyń - dodaje Andrzej Obst. - I to ma być naprawdę odrobina, bo chodzi o to, aby agrofag, który się znajdzie w żółtym naczyniu nie mógł się odbić od lustra wody. Jeśli dodamy płynu za dużo zapach będzie odstraszał szkodniki i będą żółte naczynia omijać.
Własnoręcznie zrobione żółte naczynie to koszt 4-5 złotych.
Te, które można kupić, wraz z palikiem do podwyższania naczynia kosztują kilkanaście złotych - mówi doradca. Nie warto oszczędzać na kilku żółtych naczyniach, warto natomiast monitorować uprawy, bo tylko zabieg wykonany w optymalnym czasie daje rzeczywistą ochronę plantacji i ma znaczenie ekonomiczne dla dobrych plonów.
Sergiusz Baar
Redakcja WDR
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|