Fasola na suche ziarno - czy warto zaczynać uprawę?

Po kilku latach stagnacji cen fasoli uprawianej na suche nasiona ostatni sezon okazał się dla plantatorów bardzo korzystny. Rynek wydaje się być w fazie szybkiego wzrostu, producenci dosłownie przebierają w ofertach podmiotów skupujących, a i zwiększenie się liczby tych ostatnich wskazuje na niespotykaną koniunkturę. Z jednej strony stanowi to zachętę dla rolników tradycyjnie uprawiających fasolę na suche ziarno do powiększania powierzchni uprawy, z drugiej zachęca innych do jej podjęcia.
Skutki są takie, że fasola jako uprawa wyszła poza tradycyjny region południowo-wschodniej Lubelszczyzny, czyli powiaty tomaszowski i hrubieszowski. Zmieniła się także diametralnie technologia - dawniej bazująca na pracy ręcznej przy zbiorze i sortowaniu. Zastosowanie specjalistycznych kombajnów i automatycznych sortownic sprawiło, że plantacje kilkudziesięciohektarowe przestały być ewenementem, a zdarzają się przekraczające 100 ha.
Wypada się zastanowić, jak długo taka hossa może trwać i czy warto podejmować poważniejsze inwestycje. A może nastawić się tylko na doraźne wykorzystanie chłonności rynku? Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź.
Eksporterzy i odbiorcy
Jeśli chodzi o fasolę, której produkcja globalnie przekracza 30 mln ton, to głównymi graczami wśród eksporterów na świecie pozostają USA, Kanada oraz Argentyna, z wolumenem powyżej 100 tys. ton. Głównymi odbiorcami są ludne kraje południa Azji i Afryki oraz, co ciekawe, Brazylia, Meksyk, Włochy i Wielka Brytania. W skali regionalnej ważnym odbiorcą są kraje bałkańskie (Bułgaria, Serbia) oraz Rumunia i Turcja. Polska z powierzchnią sezonowo wynoszącą około 20 tys. ha, produkcją rzędu 45-50 tys. ton i eksportem przekraczającym 20 tysięcy ton o wartości 18 mln USD wpasowuje się w postać znaczącego dostawcy.
Co dzieje się na Ukrainie?
Jak zwykle, gdy chodzi o zawirowania rynkowe, zwracamy uwagę na to, co dzieje się u naszego wschodniego sąsiada, na Ukrainie. Słusznie czy nie, ten kraj pojawia się w dyskusjach dotyczących załamań na polskim rynku zbóż, oleistych, warzyw, owoców i ich przetworów. Faktem jest, że tamtejsi producenci okazali się zadziwiająco elastyczni i z łatwością reagują na potrzeby rynku. Z pewnością pomogła im umowa stowarzyszeniowa z Unią Europejską. Warto zatem przyjrzeć się naszemu wschodniemu sąsiadowi.
Rynek ukraiński wykazuje szybki wzrost powierzchni zasiewów strączkowych na konsumpcję, zarówno fasoli, jak i dość egzotycznych dla nas roślin: ciecierzycy, soczewicy, a nawet podejmowane są próby uprawy orzeszków ziemnych. W 2019 roku było tam 42 tysiące hektarów fasoli na suche nasiona (wzrost o 4% w stosunku do 2018 r.), zbiór wyniósł 66 tysięcy ton. Z 2020 roku brak jeszcze szczegółowych danych. Szacunki wykazywały na dalszy ok. 20% wzrost areału. Na przestrzeni kilku ostatnich lat eksport wzrósł z symbolicznych 2,6 tys. ton do ponad 12 tys. ton w sezonie 2017/18 i wykazuje dalszy trend dodatni.
Fasola uznawana jest na Ukrainie za domenę małych i średnich gospodarstw, ale i tutaj coś się zmienia. Wystarczy powiedzieć, że tę produkcję podjął konglomerat HarvEast, dysponujący 350 tys. ha ziemi, należący do Rinata Achmetowa, najbogatszego oligarchy nad Dnieprem. Skala bardzo skromna - 300 ha, potencjał niezwykły, a dodać należy, że HarvEast nie jest tam największą firmą sektora rolno-spożywczego.
Można powiedzieć, że Ukraińcom sprzyja także przyroda, zarówno bardzo dobre gleby, jaki i klimat, dzięki czemu mogą oni stosować technologię zbioru jak w przypadku soi, czyli zbierać fasolę kombajnem wyposażonym w heder z elastyczną listwą tnącą, „na pniu” (ewentualnie w bardziej tradycyjny sposób, czyli ścinanie i omłot z pokosów - znany z naszych pól). Zbiór bezpośredni ma jedną wadę, polegającą na zazielenieniu nasion przy omłocie.
Całkowity koszt bezpośredni uprawy 1 ha fasoli na Ukrainie to ponad 200 USD. Koszt ten obejmuje: około 90 USD - nawozy, 63 USD - nasiona, około 70 USD - środki ochrony roślin, a kolejne 50 USD - inne wydatki. Przy osiąganej cenie 500-600 USD za tonę nasion odmian białonasiennych jest to konkurencyjna uprawa (przeciętny plon 1,5 t z ha). Cena nasion bardziej popularnej odmiany fasoli, o nasionach czerwonych, typu Red Kidney jest wyższa - ok. 800 $, ale ryzyko uprawy większe. Pewną produkcją jest uprawa fasoli ekologicznej, której bardzo chłonnym rynkiem są Niemcy.
Najważniejszymi regionami fasolowymi są obwody: tarnopolski, zakarpacki, zaporoski, kijowski i odeski. Za największe zagrożenie Ukraińcy uznają zmiany klimatyczne, które w szczególnym stopniu dotykają rejony południowe, nad Morzem Czarnym, gdzie uprawa czegokolwiek bez nawadniania obciążona jest ogromnym ryzykiem. W 2020 r. stwierdzenia, że fasolę na suche nasiona bardziej opłaca się zaorać, niż zbierać, nie należały do rzadkości.
Na podstawie informacji z Ukrainy, większość fasoli przeznaczonej na eksport została już sprzedana. Prognozy na 2021 rok wyglądają bardzo optymistycznie, jednak analitycy ostrzegają, że wśród importerów pojawiają się tendencje do ochrony własnego rynku i rozwijania własnej produkcji. W najbliższych 2-4 latach widzą pilną potrzebę poszukiwania nowych rynków i produktów.
Jest ryzyko
Wracając na polski grunt: podejmując decyzję o zasiewach w 2021 roku, należy rozważyć ryzyko związane z czynnikami agrotechnicznymi, pogodą oraz koniunkturą na tym specyficznym rynku, przybierającym często spekulacyjny charakter. Uprawiający fasolę dłużej zapewne pamiętają sytuację sprzed kilku lat, gdy wiosną przy minimum podaży kosztowała ona 7 zł za kg, a po zbiorach jej cena spadła do 1,5-1,8 zł za kg. Największe ryzyko związane z produkcją jest zawsze po stronie rolników. Firmy skupowe będą ich zachęcać do zasiewów, bowiem cena nasion rośnie. Pytanie: czy zechcą one podzielić się ryzykiem, gdy nastąpi spadek ceny, i w jakim stopniu zwrócą się w poszukiwaniu towaru na rynki wschodnie?
Lesław Gargoła
Artykuł opracowany we współpracy z Lubelskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Końskowoli
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj |