KalendarzRolników.pl
PARTNERZY PORTALU
  • ODR Bratoszewice
  • Narodowy Instytut Wolności
  • Partner serwisu Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego
  • Partner serwisu Krajowa Rada Izb Rolniczych
  • Partner serwisu Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi w Warszawie

WYSZUKIWARKA

Czy katolik może... przeklinać?

Opublikowano 10.05.2018 r.
Czasami pojawia się jak przecinek w zdaniu. Czasami wyjątkowo, rzucony w emocjach. Wypowiedziany przypadkowo w miejscu publicznym, ściąga na autora dezaprobujący wzrok innych. Czasem wprost przeciwnie – zwłaszcza wśród młodych – podziw i pochwałę. Wulgaryzm. No właśnie, nie o przekleństwie, ale o wulgaryzmach będzie mowa. Jaka różnica?  

                

1. Wulgaryzm a przekleństwo

Coś, co zwykliśmy nazywać przeklinaniem, na szczęście przeklinaniem nie jest, ale wypowiadaniem wulgaryzmów, czyli brzydkich słów. „Na szczęście” bo rzucanie przekleństw jest zdecydowanie bardziej niebezpieczne, tak dla autora jak i nadawcy. Przeklinanie, to – niestety często nieświadomie – zabawa z diabłem, a ona nigdy nie kończy się dobrze. To nic innego jak zapraszanie zła do życia innych osób, do miejsc, do sytuacji. Zły jest zawsze otwarty na takie zaproszenia. Najczęściej przychodzi nie tylko do nadawcy, ale i do autora słów. O przeklinaniu jednak w innym odcinku. W potocznym rozumieniu „przeklinanie” to wypowiadanie słów uznanych za obraźliwe, niecenzuralne.

2. Kwestia człowieczeństwa, nie tylko chrześcijaństwa

Czystość języka, to nie tylko kwestia kanonu chrześcijańskiego zachowania, ale raczej zwyczajnego ludzkiego wychowania i kultury. Nie tylko katolik, chrześcijanin, ale żaden dobrze wychowany człowiek nie powinien używać wulgaryzmów. Często pojawia się jako główny problem, kiedy robimy rachunek sumienia, a przecież wcale nie jest najcięższym grzechem. Ponieważ jednak jest dość powszechny i dobrze zauważalny, staje się często – jako wypełniacz – głównym tematem naszych wewnętrznych rozterek, przykrywając o wiele poważniejsze problemy, którymi należałoby się zająć.

3. Od złego nawyku do uzależnienia

Ponieważ wiele wypowiadamy słów, wiele jest okazji do tego, aby pojawiły się wulgaryzmy. Jeżeli od samego początku nie pilnujemy kultury języka, wtedy używanie nieparlamentarnego zwrotów może stać się bardzo szybko brzydkim nawykiem. Tu właśnie zaczynają się poważne problemy, ponieważ nawyk często kończy się uzależnieniem. W mózg – w sposób zupełnie niezależny od jego właściciela – wprogramowuje się przymus używania wulgaryzmów tak silny, że szybciej je wypowiada niż o nich myśli.

4. Wulgaryzmy jako tropy

Wulgaryzmy mogą być dla nas tropem. Najczęściej są niedojrzałym sposobem wyrażenia trudnych emocji, emocje zaś informują nas o tym jak odbieramy otaczający nas świat, ludzi, siebie i sytuacje. Paradoksalnie więc jeśli pójdziemy ich tropem możemy odkryć sporo prawdy o nas samych, o tym z czym sobie nie radzimy, o sytuacjach, które nas przerastają, albo o ludziach, których trudno nam przyjmować. Warto dokonywać takich odkryć, ponieważ one są początkiem wewnętrznej integracji i spokoju.

5. Żmudna praca

Odkrycie źródeł trudnych emocji takich jak gniew, złość, smutek, czy agresja, a następnie ich integracja sprawia, ze coraz bardziej ustępuje powód używania wulgaryzmów. To jednak wymaga żmudnej pracy. Warto ją zacząć i cieszyć się wolnością języka i serca.

Oczywiście – gdyby miał ktoś jeszcze wątpliwości – katolik nie powinien używać wulgaryzmów. Amen.

 

 

kontakt1.jpg Ks. Tomasz Ślesik
 
 
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj

Komitet do spraw pożytku publicznego
NIW
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030
PROO